To miał być spokojny wywiad o przygotowaniach do kolejnego sezonu. Ale Iga Świątek nie wytrzymała i… powiedziała coś, co zszokowało nie tylko fanów, ale też cały sportowy świat.
„Czasem czuję, że sukcesy mnie nie cieszą. Ludzie chcą więcej, więcej… a ja czasem chcę po prostu uciec” – wyznała, z pozoru spokojnym głosem, ale z napięciem widocznym na twarzy.
I to był dopiero początek. Później zasugerowała, że niektóre turnieje są „ustawione pod medialnych faworytów”, a decyzje sędziowskie bywają „dziwnie przewidywalne”. Tak ostrych słów dawno nie słyszano.
Twitter eksplodował. „Iga właśnie powiedziała to, co inni tylko myślą!” – pisał jeden z komentatorów. Inni krytykowali: „To nieprofesjonalne”, „Po co niszczyć własny wizerunek?”
Na reakcję federacji nie trzeba było długo czekać. Oficjalne oświadczenie mówi o „potrzebie zachowania szacunku dla organizatorów i sędziów”, a Iga… milczy.
Czy to bunt przeciwko systemowi? A może wyraz zmęczenia i presji? Jedno wiadomo na pewno – Iga Świątek wywołała burzę, która jeszcze długo nie ucichnie.
